Nie sądziłam że wyszywanie na plastikowej kanwie jest tak czasochłonne :)
Oczywiście w pierwszej kolejności wzięłam się za ten kapelusz który wygląda jak patchwork, przez co zajęło mi to trochę czasu :) No ale jeden mikołaj ma już postawione wszystkie krzyżyki, zostały backstitche i tir koralików do przymocowania, że o wycięciu tego draństwa nie wspomnę :)
Mam też już do niego brodę wyszytą i otoczkę kapelusza - wiecie że na samą brodę i wąsy są przewidziane trzy paczki koralików???
Widać że się błyszczy?:) To dzięki metalicznemu Kreinikowi - używa się Blending Filament do wyszywania razem z muliną DMC i Very Fine #4 Braid do wyszywania bez muliny. Czy ja już mówiłam że kocham Kreinika metalicznego??? Jak nie to mówię :) W życiu mi się tak dobrze metalicznymi nićmi nie wyszywało, jak tymi - nie rozdzielają się, nie przecierają, nie strzępią - wszystko co z reguły zarzucamy metalicznym tu jest na "nie" :) I te kolory, i ten blask - cud miód i orzeszki :)
Powstaje też następny kapelusz - widać że są dwa odcienie czerwonego? A w środku koraliki będą.
Przy okazji tej pracy zaczęłam używam magnesików którymi na spotkaniu w Białymstoku obdarowała mnie Madziula. Jak ja żyłam bez nich?? W ogóle sobie tego nie umiem wyobrazić teraz :) W końcu nie gubię igły, nie znajduję jej potem w kocu/poduszce/kanapie ( w zależności co w danej chwili mam pod ręką). No i nie trzymam jej w zębach przy zmianie nitki, co do tej pory robiłam nagminnie (tu ten zawstydzony:)
Niestety, mam konkurencję w swojej adoracji magnesów - z trzech kompletów które dostałam ostał mi się tylko jeden, bo moje dziecko odkryło jaka to fajna zabawa taki magnes :D
I jeszcze refleksja - jestem cudotwórcą, rozmnażam przedmioty - szkoda tylko że po tym rozmnożeniu nie nadają się do użytku :D
Przez tyle lat wyszywania jeszcze mi się to nie zdarzyło - teraz poszły dwie w dwa tygodnie ;)
Dzieciaku kochany no juz nie będę pisać drugi raz o miłości moich palców do tej kanwy,niestety nie pobiłaś rekordu łamania igiełek (jeszcze)ja połamałam na niej kiedyś 4 igiełeczki
OdpowiedzUsuńps.Yenulka!! czy Ty widzisz ze ja tu nieanonimowo pisze do Ciebie, w tajemnicy Ci powiem ze chciałam drugi post na SWOIM blogu zrobic, ale coś mi nie wyszło, ale jutro tez jest dzień ... buziole Marta
No mały rozbójnik przejął matczyne magnesy ...
OdpowiedzUsuńTe mikołajki będą cudowne. Trzymam kciuki za Twoją cierpliwość ...
Aga a jakiej one będą wielkości??
Świetne są te patchworki krzyżykowo-mikołajkowe!
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku połamałam dwie albo trzy igiełki przy wyszywaniu ubiegłorocznego SAL'a choinkowego - no myślałam, że fatum jakieś:D
Intrygują mnie te magnesy... da się je jakoś zrobić chałupniczo?
Madziula i mnie obdarowała magnesikami. Pomysł ich stosowania jest przedni, bo do tej pory wbijałam igłę zawsze gdzieś w ubranie...
OdpowiedzUsuńA mikołajki chyba duże będą, bo już same kapelusze niczego sobie :)