poniedziałek, 27 sierpnia 2012

drutowa walka z wiatrakami

Jakoś nie mam dziś weny na pisanie, będą więc tylko zdjęcia (Jolu, piękne dzięki:)

Jestem na etapie bordera, i "walczę" z rzędami skróconymi:) Po 4-rech pruciach wydaje się że wiem o co chodzi, aczkolwiek to się jeszcze może zmienić :)






Przy okazji odkryłam, dlaczego moje drutowanie nie ma składu - tak to jest jak się robi prawe oczka z jednej metody a lewe z drugiej :D Mam nadzieję że tak wiedza mi się utrwali i nie wyparuje :)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Bieżnik (2)

Nooo, to tyle ile się dało zrobiłam - reszta jak Ania z urlopu wróci i dorwę się do nici :D


Bellana 20ct
Anchor Pearl Cotton #5: 265, 267, 298, 301
Anchor Pearl Cotton #8: 236




Aaaa, i jeszcze wam chciałam pokazać jak robota lubi głupiego :D

Po lewej jak było, po prawej jak jest .... przerobiłam wszystkie :D






No, to by było na tyle - to idę na drutach porobić :)

niedziela, 12 sierpnia 2012

Haft Lagarterski - bieżnik (1)

"Haft lagarterski czyli kolorowy haft ludowy tradycyjnie wykonywany na ręcznie tkanym płótnie, narodził się w Hiszpanii, w miejscowości Lagartera.

W dokumentach historycznych znajduje się wzmianka, że miasto Lagartera powstało już w XII stuleciu. Dokumenty wspominają również, że techniki hafciarskie, które doprowadziły do do powstania specyficznego stylu Lagartery, narodziły się w XVII wieku, kiedy najznamienitsi miejscowi hafciarze przenieśli się do sąsiedniej Oropesy "by zdobić przednimi wzorami" szaty oraz bieliznę Dony Juany, hrabiny Toledo...

Kobiety z Lagartery, niewątpliwie na skutek utrzymujących się w tym rejonie Hiszpanii przez wiele wieków wpływów arabskich, przejęły mauretańskie wzory wywodzące się z arabesek i zaczęły wyszywać je w ubraniach, prześcieradłach, poszewkach oraz makatkach...
W wyprawie każdej Panny Młodej musiały się znaleźć hafty o charakterystycznych żywych kolorach i geometrycznych wzorach , w których widoczne były wpływy kultury Maurów. Właśnie dlatego próżno szukać w nich  motywów zwierzęcych. "
z książki Haft Lagarterski i ściegi pochodzące z Hiszpanii

Charakterystyczną cechą haftów lagarterskich jest połączenie ściegu atłaskowego z tzw. podwójną fastrygą zwaną też ściegiem holbein którym towarzyszą ażury wysnuwane oraz wzory rombu z ażurkiem w środku stanowiące centralny punkt wzoru.

W mojej pracy w technice haftu lagarterskiego nie ma ażurów, tylko ścieg atłaskowy i podwójna fastryga (część wewnętrzna wzoru z kwiatami) oraz typowy backstitch w blackworkowym ornamęcie dookoła bieżnika. Co prawda rozpoczęłam ten element fastrygą, ale nie podobało mi się, sprułam i zaczęłam raz jeszcze backstitchem.
Wzór pochodzi z włoskiej gazety Rakam.

Jeszcze narożnik i trochę ornamentu i będzie połowa :)





Reszta wyszywania kolorowej wewnętrznej części wstrzymana bo nici mi brakuje.



A najdziwniejsze jest, że ten wzór i kolory to nie moje klimaty :)
I wyszywam wyszywam i wyszywam ale nadal nie wiem czy mi się ten wzór podoba.

A że szybko przybywa to siłą rozpędu na razie wyszywam - jeśli nici nie będzie jak mi się blackwork skończy to jest duże prawdopodobieństwo że haft wyląduje w szufladzie :D


środa, 8 sierpnia 2012

when friend meet ...

Czy można pojechać prawie 700 km jednego dnia żeby spędzić 4 h w maksymalnym upale, bez odrobiny przewiewu?

Ano można :) Warunkiem jest:
- podróż z pozytywnie zakręconą maniaczką robótek wszelkich którą namówiłam na tą szaleńczą eskapadę (pozdrowienia dla Ani)
- spędzenie tych 4 h w gronie pozytywnie zakręconych
- poznanie osób znanych do tej pory wirtualnie (pozdrowienia dla Kinii)
- praca na maszynach z wyższej półki (dzięki organizatorowi kursu były to maszyny Bernina Patchwork Edition)
- i niesamowita prowadząca zajęcia, Julie Kondrad-Kosicki, angielka od jakiegoś czasu przebywająca w Polsce, prowadziła bardzo długo sklep patchworkowy w Anglii oraz wiele kursów patchworkowych. A do tego przemiła, przesympatyczna i przeurocza Pani dzięki której dzień zleciał jak z bicza strzelił.

A to efekt, wiem wiem, ma sporo widocznych na pierwszy rzut oka mankamentów, ale co tam - i tak mi się podoba :D Niestety na zajęciach nie było czasu na wyszycie wszystkiego, więc niektóre elementy zostały wyszyte już w domu, na gotowej makatce. Te kryształki na ludzikach też mnie w oczy rażą, bardziej pasowały by guziczki, ale trzeba się było dostosować do ram czasowych. Organizator obiecał że na następny kurs będzie przewidziane więcej godzin.

Tylko dlaczego to jest tak daleko?:)



Aplikacje (ku mojemu rozczarowani) są klejone, ja bym się chciała oczywiście nauczyć tych ładniejszych, przyszywanych, ale jak to mówią - małymi kroczkami i nie od razu Rzym zbudowano)

Najgorsze, że jak tu zasiąść teraz do Łucznika 451? Jak się szyło na TYM i na TYM?:)

Na razie czekam na adapter stopek do mojego zabytku i szukam serwisu który by mi maszynę przeczyścił i przegląd jej zrobił po 20 latach stania na strychu i kurzeniu się :)


poniedziałek, 6 sierpnia 2012

migawki powakacyjne

Wszystko co dobre szybko się kończy, prawda?:)

Obligatoryjnie było morze:
  
Były babki z piasku:
 Był basen:
Była radość:
Była adrenalina:

Była latarnia morska:

Byli kowboje z a'la Dzikiego Zachodu:
 Był Lucky Luke i Iskierka:
Była wojna secesyjna:

Były Smerfy:

Byli Flinstonowie:
Były dinozaury:

T-Rex był ruchomy i nawet mój dzielny 6-latek miał minę mało tęgą :D

Przy tym trzeba było uważać po potrafił niespodzianie wodą plunąć :D
Byli niegrzeczni co poniektórzy :D




I było słońce, słońce, słońce i jeszcze raz słońce w przeróżnych konfiguracjach:



Były jeszcze Mazury, Kraków, Płock i okolice ale to już inna bajka :D