wtorek, 21 maja 2013

dla Grażynki

Mój blog to i mała prywata będzie :)

Do Grażynki nie mam emaila, a wiem że zagląda na bloga:)

Grażynka jest przemiłą osobą, pięknie nauczyła się hardangera i mimo że ciągle twierdzi że jej nie wychodzi, to wychodzi coraz ładniej:)

Znalazłam ładnie rozrysowany obrazek, jak wyszywać kratkę pod skosem, więc jeśli moje mętne tłumaczenia nie zadziałały, to może dzięki temu obrazkowi będzie łatwiej:)

Źródło: http://www.nordicneedle.net/tag/stitches/page/2/
Ścieg nazywa się Faggot Stitch okazuje się, dla mnie to bardziej Four Sided Stitch Diagonaly.

Jest to odmiana ściegu Four Sided Stitch wyszywana pod kątem 45st.

W sumie nieważne jak się nazywa, ważne żeby udało się zrobić.

Grażynko, powodzenia:) Mam nadzieję że obrazek pomoże :)

niedziela, 19 maja 2013

robótkowo - spotkaniowo

Lubię spotkania robótkowe - człowiek przez parę godzin przebywa w gronie tak samo zakręconych i w końcu nie ma wrażenia że coś z nim jest nie tak:)
Można gadać pół godziny o jednym wzorze, oglądać w nieskończoność te same gazety, porównywać metody wykonywania tego samego oraz dzielić się wiedzą na temat nowych gadżetów dostępnych na rynku :)

Ostatnimi czasy byłam na dwóch takowych.

Jedno, to kolejny kurs organizowany w ramach Szkoły Patchworku prowadzony przez Anią i Marzenkę.  Tym razem było o patchworkowych efektach specjalnych, w ramach których udłubałam sobie okno katedry czyli Cathedral Window.


A wczoraj znowu grono pozytywnie zakręconych i igły w dłoń i do przodu.
Wzór prosty jak stołowe nogi, więc mimo że ręce zajęte można było pogadać.


Prawda że piękne zestawienie kolorystyczne? Takie kolory ziemi:)
Zdjęcie takie trochę nie do końca udane, ale cóż zrobić jak burza była za pasem.



Na razie dużo nie widać, ale szybko się robi więc mam nadzieję niedługo pokazać więcej :)

Zachęcam do spotkań robótkowych, dają niesamowitego powera i tyle chęci do robótkowania, że doba okazuje się za krótka:)

środa, 8 maja 2013

złudzenie

Wydawało by się że tyle dni wolnego przełoży się na przyrost robótkowy - nic bardziej mylnego, złudzenie jak nic :)

W ciągu 5 dni przejechaliśmy prawie 750 km, nie opuszczając okręgu o promieniu 150 km od miejsca zamieszkania :)

Przy okazji odwiedziliśmy miejsce gdzie królują właśnie złudzenia - tym razem optyczne.
Piłka przyciągana przez grawitację, reszta z kosmosu :)
Im się wydaje że prosto stoją :)
Żółta i czerwona listewka na ścianie pokazuję, gdzie jest poziom rzeczywisty, zgodnie z przyciąganiem ziemskim
 Sprawcą tego wszystkie była ona, Latająca Chata Tajemnic:


W której nawet woda potrafi płynąć pod górę:


Oszołomiony człowiek po wyjściu z dziwnego domu mógł się stopić w jedno z osobą po drugiej stronie lustra:


 Albo stracić głowę... a nie, głowa została a brak całej reszty :D


Okazywało się też, że woda leci z powietrza:


Chłopaki stają się syrenkami (czy jest męska odmiana słowa syrena? syren?:)


Można też było się powspinać - albo lajtowo:

Z pewną taką trudnością szczególnie przy wchodzeniu:


Albo bardziej hardcorowo:
 


Tu już jazda do dołu, mamunia się nie popisała i nie uwieczniła momentu zdobycia szczytu :D

Na koniec partyjka szachów może?

 
A już tak zupełnie na koniec, balonowy kosmita wykonany przez Patrycję Lipińską, która dała świetne przedstawienie dla dzieciaków, a bawili się i ci mali i ci więksi sporo:)


Było więcej atrakcji (wrzątek wlany do ciekłego azotu potwierdza tezę "pamiętaj chemiku młody wlewaj zawsze kwas do wody:) oraz iluzjonista który był lepszym komikiem niż iluzjonistą, ale cóż, jeszcze nie wymyślono aparatów które same zdjęcia robią)

Dziękujemy też wspaniałym gospodarzom nad jeziorem, którzy mimo deszczu potrafili sprawić, że szczerbaty młodzian zapomniał chociaż na chwilę o swoje mantrze "nudzi mi się się":).

A teraz wracamy do rzeczywistości, i zaczynamy robić plany na następny lekko przedłużony weekend:)

A jak u was? Majówka robótkowo czy towarzysko/wyjazdowo?:)