poniedziałek, 22 czerwca 2015

Drugi ...

.. też różowy :D

Sporo się nauczyłam przy pierwszym a rady Wiesi z bloga Quilt and Smile też okazały się nie od parady, no więc odważyłam się i zrobiłam drugi.


Samo zszywanie już nie przeraża, odważyłam się nawet na najprostsze pikowanie, w moim przypadku linie faliste i pętelki na obie strony. Okazuje się że nie taki diabeł straszny, aczkolwiek koordynację ręce / nogi nadal muszę ćwiczyć bo zdarzają mi się przeciągnięcia i zbyt długie ściegi.


A pikowanie w szwie już o niebo lepiej wychodzi :)

A jako że igła moim pierwszym narzędziem była, to chyba nikogo nie zdziwi że najprzyjemniejsze okazało się znowu ręczne przyszywanie lamówki:D



A tak się prezentuje całość w rękach mojego dziecka:


czwartek, 11 czerwca 2015

żeby nie było ...

... że nic nie robię :)

Robię, ale niekoniecznie ma to związek z robótkami ręcznymi:D

Ale że rozpędziłam się w kratkowaniu to chciałam wam pokazać jak mi wychodzi :)

Najpierw wykonałam dwa okrążenia bloczków na różną wysokość - zużyłam prawie 200 metrów nici:)
Potem wyciąganie kilometrów nici - to ta najmniej fajna część zabawy :D


Już po samym wyciągnięciu nitek jest fajnie :)


A jak już powyciągałam nici to wzięłam się za ścieg ukośny - Ania B., cześć Ci i chwała za cierpliwość :D



Teraz jest tego dużo więcej, bo jak już się załapie o co chodzi to leci.
I nie trzeba się długo do tego przybierać - nawet jak ma się wolny tylko kwadrans, to warto wziąć do ręki bo widać że przybywa.

Technicznie, to serweta powstaje z Lugany 25 ct, kolor kość słoniowa.
Do tego nici perłowe DMC, w grubościach 5, 8, 12.
Potem będzie trochę innego koloru, ale co ja tu będę przed szereg wybiegać :)

Aaaa, i szyje się trochę znowu - znowu na różowo ;D