niedziela, 27 listopada 2011

rzepowo

Macie czasem coś takiego, że coś się do was przyczepi jak rzep do psiego ogona, i nijak odczepić się nie może?? Ja mam tak często, różne pasje i zauroczenia nachodzą mnie falami - najgorzej jest z muzyką - jak już się przypnie jakiś kawałek, to nijak się odczepić nie może i słucham po 100 razy dziennie w kółko i w kółko dopóki dusza się nie nasyci i potem już mi wystarczy raz na jakiś czas.

Znacie? Lubicie?



Zauroczyła mnie, mam ją w głowie, sercu, i na czubkach palców :D
Cała jej nowa płyta jest przejmująco bosssska!

Robótkowo mało ale się dzieje - skończyłam drugi róg w schwalmowej serwecie, mam przygotowany nowy tutorial drutowy dla opornych, prawie skończyłam dwa kolejne koralikowe mikołaje z brodami do ziemi ... tylko tak mam dosyć komputera (nawet dzisiaj pół dnia przy nim siedzę, niestety pracując a nie dla przyjemnej ości) że mi się pisać nie chce :D

Zostawiam więc was z Adele, wracam do pracy i trzymajcie kciuki żeby mi niechęć komputerowa szybko minęła ;)

I jeszcze tego koniecznie posłuchajcie :)

wtorek, 22 listopada 2011

frywolitka a rower

Co mają wspólnego?

podobno jak się człowiek raz nauczy to już nie zapomni - może to i prawda, bo po trzech latach nadal pamiętam o co kaman :)





Aida 15
1 czółenko

wtorek, 15 listopada 2011

to SAL or not to SAL ?

pytanie egzystencjonalne :D

Na tyle starczyło mi pierwszej nawleczonej nitki :)
A potem mnie jakoś wena tfurcza opuściła i leży toto i się przygląda i straszy ;D





A wszystko w ramach SAL'a, który po raz trzeci zorganizowała Ania - wyszywamy jak co roku obrazki o tematyce świątecznej.

tekst alternatywny


To jak myślicie, to SAL or not to SAL?:)

piątek, 11 listopada 2011

Zaledwie dwa lata ...

... zajęło mi własnoręczne zrobienie sobie mitenek :D
Rok i 11 miesięcy zajęło mi gadanie że chciałabym się nauczyć i je sobie zrobić, a miesiąc nauczenie się i zrobienie.
Właściwie to 27 dni robiłam pierwszą, a 3 dni drugą :D



Wiem wiem, nie są równe :) Wprawne oko na pewno widzi gdzie się pomyliłam - teraz już wiem dlaczego należy robić notatki przy wykonywaniu czegoś wg paru wzorów naraz i własnego widzimisię :)


Himalaya Padisha kolor śliwkowy
70% poliakryl, 30% wełna, 180 metrów w 100 g
Druty Addi 3,75 na żyłce (bo nie mam innych na żyłce:)


Nie wyszło też równo kolorystycznie, mimo że każda była rozpoczynana od nowego kłębka. Ale co tam, i tak jestem dumna i blada że je zrobiłam :)

I wiecie co? Będę je nosić :D

poniedziałek, 31 października 2011

Hardangerowo - Sand Castle 2

Pamiętacie moją hardangerową serwetę? Oczywiście nic nie wyszło z planów ukończenia jej do 27 października, jako prezent kuzynka dostała książki, a serweta będzie dalej jako WIP i znajdę jej jakieś inne przeznaczenia - zobaczymy kiedy uda się sfiniszować :)

Jak na razie będzie przerwa, bo skończyła mi się perłówka nr. 5 (poszło już 25 g) - zamówiłam i czekam na dostawę. A stan na dzień dzisiejszy jest taki:



piątek, 28 października 2011

Już po :)

Przez cały październik miałam jedną mantrę - aby do soboty, aby do soboty, aby do soboty ;)

W zeszłą sobotę moja młodsza i jedyna siostra wyszła za monż :)

Że się zaręczyli wiadomo było pół roku temu, że chcę jej wyszyć jeden z obrazków Ty Wilsona wiedziałam od bardzo dawna. A dwa tygodnie przed ślubem zorientowałam się że na śmierć o tym zapomniałam :) Zaczął się więc wyścig z czasem, który nie bez trudu ale udało mi się wygrać :D

Zdjęcia bardzo marne, bo robione ciemną nocą 20 godzin przed ślubem tuż przed zapakowaniem :) Nie udało mi się uniknąć odbłysku lampy niestety :(


Belfast Antique White 32 ct
Mulina DMC czarna 2 nitki
Ręcznie farbowana Gloriana Cranberry 2 nitki


I jeszcze dwie fajne bardzo wg mnie atrakcje z wesela:

- zamiast popularnych w kręgach wschodnich skąd się obie rodziny wywodzą kokardek, było buttony, znaczki z grafikami pary "młodej".



- fotokabina - przez trzy godziny była ustawiona fotokabina, do tego całe pudło gadżetów typu kapelusze, peruki, okulary, sztuczne wąsy i temu podobne. W czasie jednej "sesji" powstawały cztery zdjęcia, które potem odbierało się wydrukowane w formie pocztówkowej, z imionami młodych i datą ślubu.



A na koniec piękna panna młoda i przystojny pan młody - mam nadzieję że mnie nie obedrą ze skóry za tą publikację :D



Ufff, teraz jeszcze wyleczyć zapalenie krtani i będzie można wrócić do starego trybu dnia powszedniego :)

piątek, 30 września 2011

Nauczyłam się ...

Kto zgadnie czego się wczoraj nauczyłam?:)






Jeszcze muszę poćwiczyć rozpoczynanie, ale w końcu załapałam o co chodzi :)

wtorek, 27 września 2011

pierwszy drutowy

Tym razem się nie będę uzewnętrzniać, za to parę zdjęć gotowego wyrobu.

Wiecie jak trudno sfotografować dzianinę?? Szczególnie kiedy całe dzienne światło przesiaduje się w pracy?:)







A tu widać jaki mi się cudny rulonik na brzegach zrobił :)





Zostało blokowanie, ale do tego to ja chyba muszę dojrzeć psychicznie :)

piątek, 23 września 2011

łopatologicznie

Poniższy wpis wydaje mi się w chwili obecnej totalnie bezcelowy - jednak słowo się rzekło, kobyłka u płotu, obietnic należy dotrzymywać :)

W komentarzach pod poprzednim wpisem Ata stwierdziła że wzór Easy Lace Stole wg którego robię szal to jest za trudny i ona wymięka - zobowiązałam się go rozpisać po czym ta szalona kobieta walnęła mnie po oczach TYM wpisem - no i kto tu kogo ma uczyć? ;)

No ale słowo się rzekło, kobyłka czeka, więc do roboty:)

Do wykonania szala wg wzoru (dostępny darmowo na Ravelry) potrzeba jest umiejętność wykonania:
- oczka prawego
- oczka lewego
- narzutu pojedynczego
- trzech oczek przerobionych razem jeśli się robi po heretycku tak jak ja i ogólnie nie przejmuje się człowiek za bardzo czy tak dokładnie jest wg wzoru dopóki wychodzi akceptowalnie :)

Legenda wygląda następująco, gdzie:



knit - oczko prawe
yo - narzut pojedynczy
sl1 k2tog psso - jedno oczko przełożyć na prawy drut jak do przerobienia na prawo, dwa przerobić razem i przeciągnąć przez oczko przełożone na prawy drut bez przerabiania.

Cały pikuś polega na tym, że tam gdzie jest to sl1 k2tog psso ja robiłam 3 oczka razem przerobione na prawo :) Ale ja prawe robię po heretycku, czyli tak jak w tym filmie na początku:

Heretyckie prawe

Wracamy do szala - schemat wygląda tak:



W rzędach prawych (RS) robimy wg schematu, w rzędach lewych (WS - nie pokazane na schemacie) przerabiamy same lewe oczka.

No to zaczynamy :)

Nabieramy 61 oczek - u mnie jest 67 bo chciałam trochę szerzej ale nitki mi zabrakło na więcej ;)

Zaczynamy przerabiać wg opisu czyli:

Rząd 1 prawy (RS) zdejmujemy o. brzegowe bez przerabiania, 1 x o.prawe,
*3 x o.prawe, narzut, 3 o.prawe przerabiane razem, narzut*, 2 x o.prawe (to co między gwiazdkami powtarzamy)

Rząd 2 lewy (WS) - zdejmujemy brzegowe bez przerabiania, dalej same lewe

Rząd 3 prawy (RS) - zdejmujemy oczko brzegowe przez przerabiania, 1 x o.prawe, *narzut, 3 o.prawe przerobione razem, narzut, 3 x o.prawe*, 2 x o.prawe (to co między gwiazdkami powtarzamy)

Rząd 4 lewy (WS) - zdejmujemy brzegowe bez przerabiania, dalej same lewe.

I powtarzasz te cztery rzędu do upadłego albo aż Ci się włóczka skończy :)

Jeśli oczka prawe robisz nie po heretycku, to wtedy tam gdzie ja zrobiłam 3 prawe przerobione razem, Ty robisz tak jak opisałam przy legendzie.

Czyli:

jeśli prawe oczka robisz tak:

Knit continental

to wtedy te trzy razem robisz tak:

- zdejmujesz oczko jak do przerobienia na prawo (slip)



- następne dwa oczka przerabiasz na prawo (k2tog)



- a potem robisz przeciągnięcie (psso) - czyli wbijasz lewy drut w oczko które zdjęłaś na prawo bez przerobienia, i "przeciągasz" je nad tym które powstało z przerobienia dwóch oczek razem na prawo



Zdjęcia pochodzą z tego miejsca - jest tam tez opis, co prawda w języku obcym ale uzupełniony o zdjęcia powinien być bardzo czytelny.

A tu filmik jak to wyglada - na filmie jest sl1 k1 psso, ale wystarczy zamiast jednego oczka na prawo przerobić dwa i będzie sl1 k2 psso:)

sl1 k1 psso




Praca domowa - w poniedziałek pokazać 4 powtórzenia :)

wtorek, 20 września 2011

drutowo

No w końcu zabrałam się za obiecany wpis drutowy. Trochę mi się zeszło bo ciągle jakoś do aparatu było mi nie po drodze - dziś rano się zmobilizowałam i mimo nie najładniejszej aury za oknem przed wyjściem do pracy strzeliłam fotkę - jak wyszło tak wyszło, lepiej nie będzie :D








Wzór to Easy Lace Stole z ravelry - świetny dla początkującego druciarza robiącego pierwsze w życiu ażury - a mimo to pierwsze pięć rzędów to było nieustające prucie, aż musiałam kawałek włóczki odciąć bo się mechaciła :)



Włóczka to Alize Angora Gold BD kolor 1893, z tym że już go nie widzę w sklepie gdzie go kupowałam. Dobrze że mam jeszcze jeden motek bo bardzo mi się te cieniowana podobają.

Nie wiem tylko dlaczego skręcają mi się boki robótki, pewnie jest na to jakieś mądre wytłumaczenie którego muszę poszukać w otchłaniach netu - chyba że wy wiecie czemu i macie ochotę się tą wiedzą podzielić?:)

A to czeka w kolejce:



Gdyby nie to, że nie umiem robić drutami tureckimi Perle które kupiłam na allegro razem z włóczką (tak to jest jak się od Addi zaczyna:D ) i gdyby nie to że znaczniki od Joli diabeł ogonem zamiótł gdzieś, to pewnie wczoraj już bym nowe zaczęła parę rzędów. Może to i dobrze że te kłody pod nogi się pojawiły - dzięki temu skończę co zaczęłam.




Może ;)

wtorek, 13 września 2011

Golden Pavilion (2) i finito

Nooo, skończyłam w końcu :)

O ile od początku szło mi jak burza, to finisz okazał się słabszy.

Najpierw zmęczyło mnie wyszywanie jednym kolorem dużej powierzchni w prawym dolnym rogu.



Jak już skończyłam krzyżyki, to ucieszyłam się że tam mało mi zostało, bo wg schematu backstitchy było tyle co kot napłakał.

A potem prawie z płaczem dłubałam je pewnie z tydzień bo cholery ciągle się zaczynają albo kończą w połowie krzyżyka i wszystko mi się myliło milion pięćset razy i już nie zliczę ile razy prułam :D



I zbliżenie bo nie umiem długiemu obrazkowi zrobić dobrego zdjęcia :D





Aida 14 ct polska kremowa
2 nitki muliny DMC


A kolejny wpis robótkowy będzie już o drutach w końcu:D

piątek, 2 września 2011

posprzątałam ;)


ten tfurczy pierdolniczek :D
Zalegał na moim stole przez 4 wieczory - że mój monż to zniósł bez słowa to jestem pełna podziwu :D

Po kolei było tak, że moja chrześnica skończyła w lipcu 18-lat. Ja wyrodna matka chrzestna jeszcze się nie wybrałam z wizytą. Okazja taka miała się nadarzyć w minioną niedzielę.
W poniedziałek poprzedzający ową niedzielę olśniło mnie, że niekoniecznie bym chciała jej dać kasę zapakowaną w biała kopertę - więc rzuciłam się do internetu na łeb na szyję :)
Gooogle Twoim przyjacielem jest - wygooglałam :D

Poniedziałkowy wieczór zajęło mi wyciąganie tego co mam w domu a co mogło by się przydać.

Wtorkowy wieczór zajęło mi gapienie się na to wszystko co w poniedziałek wyciągnęłam.

W środowy wieczór oddałam się skomplikowanym wyliczeniom z dokładnością do 1/2 milimetra i pierwszym nieśmiałym próbom wycinania i klejenia.

W czwartkowy wieczór który jakoś niepostrzeżenie przeszedł w noc kontynuowałam cięcie, klejenie, rozklejanie, ponowne przyklejanie, wycinanie, nitowanie, przyklejanie, zawiązywanie i takie tam inne.

W piątkowy wieczór robiłam to samo co w czwartkowy - efekt popiątkowych działań prezentuje się tak (uwaga, będzie dużo zdjęć bo chyba mnie poniosło :D )



















Na słowo musicie mi uwierzyć że kwiatek jest przyklejony do kieszonki, która to kieszonka umożliwia zapakowanie banknotu pomiędzy kwiatek a ściankę pudełka :D



Na tym etapie zakończyłam w piątek - w momencie kiedy okazało się, że niedzielna wizyta nie dojdzie do skutku.

Miałam kolejne 6 dni bolącej głowy, jak by to jakoś zakończyć.

Wyszło tak - wiem wiem, żadna rewelka, ale nie było czasu na dokupowanie czegokolwiek, musiało wystarczyć tylko to, co miałam w domu.





A tu komplet, zdjęcie pachnące jak świeże bułeczki bo robione dziś rano :D



Ufff :D

Po raz kolejny przekonałam się, że scrap to jest coś co mi się bardzo podoba ale w czym nie do końca potrafię się odnaleźć :D

Już teraz bym parę rzeczy zmieniła, szczególnie w wyglądzie zewnętrznym, ale to by znaczyło że musiałabym zacząć od początku, a to w tej chwili przerasta moje możliwości :D

piątek, 26 sierpnia 2011

tfuuuuuuu ...


.... rczy bałagan? Czy może jednak już mały pierdolniczek? :D

Linia odgradzająca jedno od drugiego jest bardzo cienka :D





środa, 24 sierpnia 2011

stosik? stos? stosidło?


Nie wiem jak wy, ale ja to chyba mam co czytać w najbliższym czasie :D

Na pierwszy ogień pójdą pewnie książki Katarzyny Michalak, bo tyle już o nich słyszałam ohhh i ahhh że ohhh i ahhh :D









Uwielbiam takie stosiki - to jak u Kubusia Puchatka - chwila przed zjedzeniem miodu jest lepsze od tej w której się ten miód zjada :) Ja w ogóle do książek mam stosunek baaaardzo emocjonalny - prawie się z nimi witam, traktuję jak przyjaciół, nie lubię się z nimi rozstawać. A do tego jestem uzależniona od "zapachu" nowej książki - co prawda ze względu na bardzo wysokie ceny książek ostatnimi czasy mniej ich kupuję a zdarza mi się pożyczać, więc uzależnienie jest na głodzie :) Ale do książek wracam często, więc jak już coś mi w duszę zapadnie, to muszę to mieć i kupuję mimo że już czytałam. Ot, nałóg taki :D