Na tyle starczyło mi pierwszej nawleczonej nitki :)
A potem mnie jakoś wena tfurcza opuściła i leży toto i się przygląda i straszy ;D
A wszystko w ramach SAL'a, który po raz trzeci zorganizowała Ania - wyszywamy jak co roku obrazki o tematyce świątecznej.
To jak myślicie, to SAL or not to SAL?:)
Ja Cie dokładnie rozumiem bo tez tak mam ,musi poleżeć nim siegnie sie ponownie, ale kolorystyka bardzo mi sie podoba.
OdpowiedzUsuńOj tam, na pięknym płótnie wyszywasz! Przed oczami duszy mojej (jesli juz cytujemy klasyków), widze piękny efekt - zatem bierz się do roboty, bo nie mogę się doczekać, jak sobie z tym poradzisz :-)))
OdpowiedzUsuńOf course to SAL :-) trzymam kciuki - wełna na pewno powróci :-)
OdpowiedzUsuńto stitch of course :) tak to już jest, że niektóre projekty muszą nabrać mocy urzędowej - jak już się wkręcisz, to pójdzie jak po maśle, bo szybciutko się wyszywa.
OdpowiedzUsuńoj i Ciebie filozoficznie wzięło :) rób i nie marudź :) będzie pięknie :)
OdpowiedzUsuństitch & SAL of course.
OdpowiedzUsuńNo to już po głosowaniu. 3D w troki i do przodu ;)
A tam od razu straszy, znając Ciebie to przysiądziesz i raz dwa zrobisz całość :)
OdpowiedzUsuńuprzejmie donoszę że SAL jak leżał tak leży ;)
OdpowiedzUsuńJola kochana, Tobie się blogi nie pomyliły?:) raz dwa i ja to jakoś nie idzie w parze :)
Przesyłam trochę weny:)))
OdpowiedzUsuń