czwartek, 21 stycznia 2010

Patchwork - my love i candy :)

Powinnam przede wszystkim napisać że niespełniona ta miłość :)

Znajomi się ze mnie śmieją, kiedy mówię że nie umiem szyć. Ale prawda jest taka że nie umiem :( Zszycie dwóch kawałków tkaniny ze sobą, podłożenie spodni czy za przeproszeniem przyszycie gumki w majtkach to nie lada wyzwanie jak dla mnie. Przecież haft krzyżykowy poza igłą nie ma z szyciem nic wspólnego, więc dlaczego wszystkich dziwi ten brak moich umiejętności? :)

Na ironię zakrawa więc fakt, że patchworki to moja wielka miłość - podziwiam je od bardzo dawna, a jeszcze mocniej się w nich zakochałam kiedy trafiłam na stronę Ewy a stamtąd na kołderkowo, które wtedy mieściło się w całkiem innym miejscu, a które staram się wspierać podrzucając od czasu do czasu jakiś kwadracik zapasowy.

Ostatnio madziula napisała o pierwszych próbach szyciowych, ale tam jest Krzysia pod ręką więc na pewno nauka szybko będzie postępować :) I coraz bardziej chce i czuję że nie mam innego wyjścia tylko muszę się zmierzyć z tym wyzwaniem. Aaaaa, zapomniałabym - maszyny nie mam (tu ikonka turlająca się po ziemi :D )

A czemu o tym piszę? Bo połakomiłam się na candy na blogu Jednoiglec. Do wygrania są takie cudne szmatki, że po prostu nie da się przejść obok nich obojętnie :D I są dla mnie motywacją do rozpoczęcia prób patchworkowych, żeby potem z takich piekności zrobić sobie coś patchworkowego.



Zgodnie z wymogami candy, banner w bocznej szpalcie.

2 komentarze:

  1. No to życzę Ci żebyś wygrała to candy (choć ja też chce wygrać hihi) bo wtedy będziesz miała już taki pretekst do skołowania maszyny i nauki szycia ze ho ho :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Za mną też od jakiegoś czasu "chodzi"patchwork, tylko musiałabym się nauczyć szyć, bo ja nie umiem całkowicie;) Ale w końcu wszystko przede mną;) Zyczę wygranej!

    OdpowiedzUsuń

Pozostaw ślad ...