Pamiętacie moją hardangerową serwetę? Oczywiście nic nie wyszło z planów ukończenia jej do 27 października, jako prezent kuzynka dostała książki, a serweta będzie dalej jako WIP i znajdę jej jakieś inne przeznaczenia - zobaczymy kiedy uda się sfiniszować :)
Jak na razie będzie przerwa, bo skończyła mi się perłówka nr. 5 (poszło już 25 g) - zamówiłam i czekam na dostawę. A stan na dzień dzisiejszy jest taki:
uwielbiam hardanger, po cichutku wzdycham z ukrycia i podziwiam takie cudeńka - twoja serweta jest przepiekna, delikatna, koronkowa- cudna...:)
OdpowiedzUsuńPiękne. Tak pracowitego hatu nikomu nie dałabym w prezencie.
OdpowiedzUsuńoj będzie piękna, będzie!!!!
OdpowiedzUsuńPowoli powstanie, widocznie kto inny ma się nią cieszyć :) A przypadkiem nie powinna mieć nazwy Snow Castle? .. jest tak śnieżnobiała i składa się z 'gwiazdek', bo tak z daleka wygląda haft :)
OdpowiedzUsuńno właśnie Jola dobrze prawi ... cała masa chętnych ma jeszcze urodziny hihihi. A w najlepszym wypadku koleżanka dostanie na następną osiemnastkę hihi. Cudna serweta wychodzi!!!
OdpowiedzUsuńTak! Wreszcie hardanger:))) Smakowicie wychodzi!
OdpowiedzUsuńAleż piękna!
OdpowiedzUsuńcieszę się że wam się podoba :) znaczy się że nie jestem nienormalna - leży to to rozłożone na stole i przynajmniej parę razy dziennie muszę podejść i się pozachwycać :D
OdpowiedzUsuńcudowna
OdpowiedzUsuńCudna jest. Naprawdę powinnaś zostawić ją dla siebie... To bardzo cenna rzecz. A przede wszystkim... skończyć:)
OdpowiedzUsuńJoanno, masz rację :) najważniejsze to skończyć - zastanawiam się czy w tym, że nie zdążyłam na wyznaczony termin nie maczała palców moja podświadomość :D
OdpowiedzUsuńwspaniały efekt :)
OdpowiedzUsuńNienormalna nie jesteś, a przynajmniej w tym osamotniona, kazdy by się npawał gdyby mógł:)))
OdpowiedzUsuńBoszsz, cuda!!!!!
OdpowiedzUsuńZwyczajnie przepiekna, tęsknym okiem spoglądam na to cudo!
OdpowiedzUsuńTylko westchnę... piękna...
OdpowiedzUsuń