środa, 13 lipca 2011

Nova jeszcze nie na półmetku - 150/396

Myślałam że następny raz pokażę Novą na półmetku, niestety tak jak przewidywałam - powrót do pracy i zwykłego trybu zajęć spowodował, że tempo przyrostu zmalało drastycznie. Więc Ania i Magda mogą mnie spokojnie gonić :)

Stan na dzisiaj to w zaokrągleniu 38% całość - z jednej strony mało, bo nawet połowy nie ma :) Ale z drugiej strony, wyszywam to 3 miesiące - a liczyłam że ta praca zajmie mi 2-3 lata w moim tempie. Kto wie, może się w rok wyrobię?:) No, w półtora ;)

Wyszywanie Novej podoba mi się coraz bardziej właściwie z każdym przybywającym kwadratem. Zaczyna się obszar jaśniejszych, bardziej pastelowych kolorów w którym pojawiają się też mocniejsze, żywsze akcenty - czasem podczas wyszywania patrzę na dwa kwadraty leżące obok siebie i pięć razy sprawdzam czy dobrymi kolorami je wyszyłam, czy nic nie pomyliłam. Ale potem dochodzą następne, odsuwam się od ramy na wyciągnięcie ręki i okazuje się że wszystko do siebie idealnie pasuje - magia genialnej projektantki, która tak to wszystko pięknie poskładała razem :)







Przy wyszywaniu powyższych kwadratów zaczęłam się zastanawiać, czy ja faktycznie nie lubię różowego? Bo różowy różowemy nierówny, a te "pudrowe" róże całkiem mi przypadły do gustu ;)







Tyle jest i więcej nie będzie pewnie aż do sierpnia niestety :( W tym tygodniu zaszczyciła mnie swoją wizytą zaknocica środkowego palca prawej ręki (a ja praworęczna jestem) - niech ją szlag trafi z tymi odwiedzinami, już się nie mogę doczekać kiedy pójdzie w diabły :D

A w sobotę zaczynam urlop, tra la la :) Trzymajcie kciuki za pogodę :)

niedziela, 3 lipca 2011

Złota Igła - V Ogólnopolska Wystawa Haftu Krzyżykowego

Byliście? Wybieracie się?

Byłam wczoraj - całodniowa wyprawa do Łodzi, w przemiłym towarzystwie i z robótkami w pociągu - cudny dzień :) Co prawda aura bardzo nie dopisała, Łódź przywitała nas temp. 13 st, i wiatrem, ale i tak w przeciwieństwie do Warszawa, odpuściła nam deszcz :)

Wystawa zorganizowana w murach Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi trwa od 8 czerwca do 28 sierpnia, więc kto jeszcze nie był ma czas na nadrobienie zaległości.

Bo na wystawę pójść/pojechać warto. Miałam okazję być na poprzedniej edycji, trzy lata temu, i powiem wam że wg. mnie porównanie wychodzi bardzo in plus - dużo lepiej wykonane prace, trudniejsze często albo większe, większa różnorodność tematyki, wzorów, materiałów, wielkości krzyżyków.

Wg danych podanych w katalogu wystawy, zgłoszone zostało 533 prace, z czego na wystawę wybrano 380 prac.

Dominowały hafty jako obrazki, prac wykonanych jako przedmioty użytkowe było zaledwie kilka.

Pięknie i starannie wykonana koszula:




I ręcznik, który może nie zachwyca mnie motywem i kolorem (de gustibus i tak dalej ;) ale za to powala mnie swoją lewą stroną :) Jak dla mnie, najwyższy pokaz sztuki rękodzielniczej :)











Dalej już były głównie obrazki:







Jedna z piękniejszych prac na wystawie - wyszyte na czarnej kanwie, malutkimi krzyżykami - a ten ptaszek to w rzeczywistości wyglądał jak stempel :) Zachwycała też wyrazistość i głębia kolorów - praca zdobyła nagrodę Hobby Studio i wyróżnienie Ariadny:




















Kolejna jedna z piękniejszych prac - z daleka wyglądała jak namalowana, kojarzyła się raczej z malarstwem niż z haftem -ta praca także zdobyła nagrodę Hobby Studio i wyróżnienie Ariadny:



A tu nie wiem czy widać, ale były elementy wyszyte złotą nicią, co w połączeniu z ciepłymi barwami nici i ładnie komponującym się odcieniem tkaniny, dawało piękny efekt:













Bardzo ładna praca, równe malutkie krzyżyki, bardzo mi się podobała - to zresztą jedna z moich ulubionych serii z kolekcji Thea Gouverneur:













Jedna z paru prac które podobały mi się najbardziej - "Cygańska wróżka" - pięknie wykonana, równo czysto bez żadnych cieńszych lub grubszych krzyżyków, no i piękny wzór. Praca dostała nagrodę DMC, Hobby Studio i Needle&Art:























I znowu jeden z moich faworytów - "Orchidea" - piękna praca, pięknie wykonana - z daleka wyglądała jak fotografia, a nasycenie barw powalało - praca nie dostała żadnej nagrody ani wyróżnienia, co akurat mnie zaskakuje, za to znalazła się na oficjalnym plakacie promującym wystawę i na okładce katalogu prac z wystawy:







I kolejny z moich faworytów - "Elf" z kolekcji HAED, tej samej autorki co pokazywana przeze mnie wyżej "Cygańska Wróżka" - brak słów, pozostaje zachwyt:








W tej pracy zachwyciły mnie struny wykonane złotą nicią:













Nie sposób pokazać wszystkich wystawionych prac - gdyby nie odległość pewnie poszłabym na tą wystawę jeszcze raz, tym razem żeby przyjrzeć się uważniej i dokładniej, odkryć to co umknęła za pierwszym razem i zachwycić się jeszcze raz tym, co już raz mnie zachwyciło.

A na koniec zostawiłam prace, która decyzją jury dostało pierwszą nagrodę, czyli Złotą Igłę.



Jeżeli nagroda przyznawana była za wielkość i pracochłonność pracy, to chyba słusznie wygrała ta praca. Jeśli za staranność wykonania, za kunszt i umiejętności - to chyba nie koniecznie. Jeśli chodzi o mnie, dużo bardziej zachwycały inne prace. Ale de gustibus i tak dalej ;)

I jeszcze łyżka dziegdziu w tej słodyczy - to przykład na to, jak jeden drobny szczególik potrafi zniszczyć miesiące naszej pracy. Czy to się nie chciało sprać czy też autor nie poświęcił temu najmniejszej uwagi to już inna para kaloszy. Obrazek ładny, krzyżyki ładne i równe - ale te pozostawione kratki moim zdaniem powinny zdyskwalifikować pracę już na etapie eliminacji:





To by było na tyle odnoście wystawy haftu - następna za trzy lata :D



Powyższe zdjęcie zrobiła Maja, początkująca adeptka sztuki haftu krzyżykowego, ale gdybyście widziała jej pracę - równo, bez żadnych zmechaceń, bez ani jednego krzyżyka cieńszego od innych. Nie ukrywam - mam nadzieję, że za trzy lata będę mogła podziwiać nagrodzone prace wykonane przez Maję :)