Tak wyglądał wczoraj, po "wymęczeniu" osiołka, którego prułam dwa razy :D

A może wiecie gdzie można znaleźć fajny alfabet nieduży, do wyszycia nazw miesięcy?? Będę wdzięczna jak by co ;)
Oczywiście mimo że jeszcze nie skończyłam, mam już ochotę na milion pięćset innych prac. Zapisałam się na świąteczną zabawę Świąteczny SAL 2010, ale doczytałam dzisiaj że to muszę być krzyżyki i chyba się nie załapię, bo co prawda jeszcze nie wybrałam wzoru tak na 100% ale waham się pomiędzy hardangerem a needlepointem, i nijak się to ma do krzyżyków :(
Co jeszcze? Ano czasu mało bo trzeba się uporać z prawie że przemysłową ilością nalewki z czarnych porzeczek - w tym roku wyjściowo było 6 kg owoców, i jak przyszło do zlania alkoholu z owoców i połączenia z syropem cukrowym, to się okazało że mój gąsior 15 litrowy nie wystarcza - w związku z tym na środku piwnicy stoi mi wielkie bydle 30 litrowe :) Już dwa razy ją filtrowałam, teraz mnie czekają kolejne dwa i zlanie do butelek.
Aha, i ciasto na pierniki nastawione - w tym roku z podwójnej porcji. Jest jeszcze czas jak by ktoś chciał spróbować. W tym roku po raz pierwszy dodałam żurawinę, ciekawa jestem co z tego wyjdzie. I wszystkie bakalie wrzuciłam do malaksera, bo jednak jak są duże kawałki to potem przy wykrawaniu pierników potrafi przeszkadzać.
Wróciłam też do pieczenia chleba, kończę przetwory (jeszcze 10 kg buraków na mnie czeka), staram się dużo czasu spędzać z młodym, więc robótkowy czas nadal za krótki - pozostało mi podziwiania na blogach jakie cudne rzeczy tworzycie i jak szybko wam to idzie :D