poniedziałek, 25 października 2010

Kalendarz z Kubusiem (3)

Myślałam że następna odsłona kalendarza jaką pokażę to będzie ostatnia przed wyszyciem nazw miesięcy - niestety, okazuje się że zajmuje mi to więcej czasu niż sądziłam :)

Tak wyglądał wczoraj, po "wymęczeniu" osiołka, którego prułam dwa razy :D



A może wiecie gdzie można znaleźć fajny alfabet nieduży, do wyszycia nazw miesięcy?? Będę wdzięczna jak by co ;)

Oczywiście mimo że jeszcze nie skończyłam, mam już ochotę na milion pięćset innych prac. Zapisałam się na świąteczną zabawę Świąteczny SAL 2010, ale doczytałam dzisiaj że to muszę być krzyżyki i chyba się nie załapię, bo co prawda jeszcze nie wybrałam wzoru tak na 100% ale waham się pomiędzy hardangerem a needlepointem, i nijak się to ma do krzyżyków :(

Co jeszcze? Ano czasu mało bo trzeba się uporać z prawie że przemysłową ilością nalewki z czarnych porzeczek - w tym roku wyjściowo było 6 kg owoców, i jak przyszło do zlania alkoholu z owoców i połączenia z syropem cukrowym, to się okazało że mój gąsior 15 litrowy nie wystarcza - w związku z tym na środku piwnicy stoi mi wielkie bydle 30 litrowe :) Już dwa razy ją filtrowałam, teraz mnie czekają kolejne dwa i zlanie do butelek.

Aha, i ciasto na pierniki nastawione - w tym roku z podwójnej porcji. Jest jeszcze czas jak by ktoś chciał spróbować. W tym roku po raz pierwszy dodałam żurawinę, ciekawa jestem co z tego wyjdzie. I wszystkie bakalie wrzuciłam do malaksera, bo jednak jak są duże kawałki to potem przy wykrawaniu pierników potrafi przeszkadzać.

Wróciłam też do pieczenia chleba, kończę przetwory (jeszcze 10 kg buraków na mnie czeka), staram się dużo czasu spędzać z młodym, więc robótkowy czas nadal za krótki - pozostało mi podziwiania na blogach jakie cudne rzeczy tworzycie i jak szybko wam to idzie :D

8 komentarzy:

  1. Oj pracusiu! O kręgosłupie nie zapomnij!!
    A nie potrzebujesz przypadkiem pomocy przy zlewaniu naleweczki?? ;-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ata, no właśnie przez ten kręgosłup tak mi wolno robótkowo idzie, bo wystarczy że posiedzę pół godziny i już dokucza - a na leżąco nie umiem wyszywać :D

    Na nalewkę zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aga po znajomości bez krzyżyków się do SALa nadasz hihi a te krzyżyki to Ania chyba wymyśliła w zasadach - albo omamy wzrokowe miałam :) tak czy siak nie denerwuj się tylko decyduj na wzór i do dzieła :)
    No szkoda żeś Ty tak daleko - bo nalewki z czarnej porzeczki nie dane mi było jeszcze spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba nikt nie umie wyszywać na leżąco? :-D
    Dziękuję za zaproszenie, ale nalewkę to ja raczej pewnie bym powąchała jedynie - jako ta zmotoryzowana ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Magda - nalewka będzie dobra za 3 m-ca, rezerwuję jedną flaszeczkę dla Ciebie :D

    Ata, dostaniesz na wynos :)

    Wczoraj zaczęłam filtrowanie - cały stół w kuchni tym zastawiony - zejdzie mi się z tydzień pewnie :D

    W zasadach SAL'owych faktycznie jest że krzyżyki z elementami różnych haftów, więc moje się zupełnie nie łapie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. A może się jednak załapiesz? No i w ogóle to z niekończącej się listy "do wyszycia" na później nie da się ani jednego krzyżyka wyłapać???

    OdpowiedzUsuń
  7. Aj tam, postawisz trzy krzyżyki w rogu i będzie git :) Ja jeszcze w ogóle nawet nie miałam czasu przejrzeć wzorów, a co dopiero wybrać! Podejrzewam, że moja SALowa twórczość będzie malutka ;) ale mam nadzieję, że będzie!

    Lubię nalewki, porzeczkowej jeszcze nie próbowałam, ale wykańczam malinową, którą dostałam od mamy.. jest eee..słodka i gorzkawa... bo mama w chwili natchnienia dodała jakiegoś miodu do wszystkiego, a do tego rodzaju to nie wiem czy się coś takiego dodaje ;) Ale wypić się da. Już teraz :))))

    OdpowiedzUsuń
  8. No masz pracusia! Ale dobrze, naleweczka będzie dochodzić, buraczki zapewnią potem święty spokój przy obiadkach, a więcej czasu zostanie na wyszywanie. Co roku sobie obiecuję, że tym razem i ja nastawię ciasto na pierniki, i co roku ten sam dylemat: gdzie postawić!

    OdpowiedzUsuń

Pozostaw ślad ...