Wydawało by się że tyle dni wolnego przełoży się na przyrost robótkowy - nic bardziej mylnego, złudzenie jak nic :)
W ciągu 5 dni przejechaliśmy prawie 750 km, nie opuszczając okręgu o promieniu 150 km od miejsca zamieszkania :)
Przy okazji odwiedziliśmy miejsce gdzie królują właśnie złudzenia - tym razem optyczne.
 |
Piłka przyciągana przez grawitację, reszta z kosmosu :) |
 |
Im się wydaje że prosto stoją :) |
 |
Żółta i czerwona listewka na ścianie pokazuję, gdzie jest poziom rzeczywisty, zgodnie z przyciąganiem ziemskim |
Sprawcą tego wszystkie była ona, Latająca Chata Tajemnic:
W której nawet woda potrafi płynąć pod górę:
Oszołomiony człowiek po wyjściu z dziwnego domu mógł się stopić w jedno z osobą po drugiej stronie lustra:
Albo stracić głowę... a nie, głowa została a brak całej reszty :D
Okazywało się też, że woda leci z powietrza:
Chłopaki stają się syrenkami (czy jest męska odmiana słowa syrena? syren?:)
Można też było się powspinać - albo lajtowo:
Z pewną taką trudnością szczególnie przy wchodzeniu:
Albo bardziej hardcorowo:
 |
Tu już jazda do dołu, mamunia się nie popisała i nie uwieczniła momentu zdobycia szczytu :D |
|
|
Na koniec partyjka szachów może?
A już tak zupełnie na koniec, balonowy kosmita wykonany przez
Patrycję Lipińską, która dała świetne przedstawienie dla dzieciaków, a bawili się i ci mali i ci więksi sporo:)
Było więcej atrakcji (wrzątek wlany do ciekłego azotu potwierdza tezę "pamiętaj chemiku młody wlewaj zawsze kwas do wody:) oraz iluzjonista który był lepszym komikiem niż iluzjonistą, ale cóż, jeszcze nie wymyślono aparatów które same zdjęcia robią)
Dziękujemy też wspaniałym gospodarzom nad jeziorem, którzy mimo deszczu potrafili sprawić, że szczerbaty młodzian zapomniał chociaż na chwilę o swoje mantrze "nudzi mi się się":).
A teraz wracamy do rzeczywistości, i zaczynamy robić plany na następny lekko przedłużony weekend:)
A jak u was? Majówka robótkowo czy towarzysko/wyjazdowo?:)