poniedziałek, 28 czerwca 2010

Kalendarz z Kubusiem (2)

Też tak macie że jak się robi ciepło to robótki jakoś same z siebie lądują w szufladzie?? No bo przecież jak do wypełnionego prawie po brzegi dnia dodamy spacery, jazdę na rowerze, pracę w ogrodzie, wylegiwanie się na leżaku, grille z przyjaciółmi i rodziną - to kiedy robótkować???

Ja poświęciłam parę godzin w okolicach północy i na kalendarzu zagościły kolejne dwie postacie :)

Kubuś bez backstitchy:



I z backstitchami - te obrazki są malutkie, i prawie od razu widać jak dodanie konturów zmienia cały wygląd - szczególnie przy takich dzięcięcych wzorach to widać i nie można nie docenić backstitchy - bez nich w tym przypadku byłoby zdecydowanie gorzej.



Jest jeszcze tygrys, ale tu już mam tylko zdjęcie gotowego.



I na koniec całość w postaci zaledwie czterech - a plan był że jeden na tydzień wyszyję ;)



Przy tym czwartym z kolei, złapałam w końcu "dryg" przy backstitchach i po raz pierwszy jestem z nich prawie zadowolona. Przy 12-stym dojdę do perfekcji ;)

8 komentarzy:

  1. To fakt, okres letni nie sprzyja robótkom ...też tak mam .Jednak staram się od czasu do czasu postawić kilka xxx.
    Puchatkowy kalendarz zapowiada się świetnie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. kalendarz coraz piekniejszy:)
    ja xxx zazwyczaj nocą ... a w letnim okresie to bardzo różnie mam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja mi nie przeszkadza żadna pora roku w robótkowaniu :) Aczkolwiek prawda jest taka że jak jest cieplej to człowiek lata więcej to tu to tam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja latem zmieniam jakby front działań.
    Przestałam szyć, bo nie chce mi się latać z maszyną po schodach i wynosić jej na dwór ;-)
    Ale na leżaczku dobrze mi się frywoli, względnie szydełkuje (pled-horror ;-))

    OdpowiedzUsuń
  5. "Przy 12-stym dojdę do perfekcji ;)" ....i sprujesz pierwszych 6 żeby backstitche poprawić ;)

    Też tak mam co widać na załączonym obrazku (mój blog) że latem robótki leżą i kwiczą. Choć tyle skarbów się zbliża że teraz zmotywowałam się na myszy aby wreszcie je skończyć i z czystym sumieniem zająć skarbami :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ania, pierwsze sześc to nie przy moim lenistwie, aczkolwiek drugiego w kolejności, czyli puchatka chyba na pewno spruję, bo pomyliłam się tam o jeden krzyżyk i cały czas mi to przeszkadza ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kalendarz zapowiada się pięknie. W najgorszym wypadku skończysz go w długie zimowe wieczory ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczne są te kubusie, coraz lepiej wygląda kalendarz:)
    Ja bardzo się staram znaleźć chociaż pół godziny każdego wieczoru na robótki. Najlepiej jak leci jakaś część Władcy Pierścieni: znam na pamięć, więc tylko zerkam znad tamborka, a trwa trzy godziny:D

    OdpowiedzUsuń

Pozostaw ślad ...