Z długim weekendem było związanych mnóstwo planów ale głównie spotkaniowo-wyjazdowych. Plany zostały zrealizowane, efektem czego było nie dotknięcie żadnej robótki przez 5 dni. A potem z jednej strony mnie ciągnie, z drugiej odrzuca, więc na razie efekt zerowy, bo obie siły działają z tą samą mocą.
W Misaki dołożyłam trochę kolorów, bo wyszyte mam 2/3 parasola. Zdjęcia oczywiście nie ma, bo lenistwo wrodzone jest bardzo silnie zakorzenione i nie chce mi się wstać rano pięć minut wcześniej żeby zdjęcia porobić ;) Za to przyznam się że mam falę ogromnego zniechęcenia, bo te ćwierćkrzyżyki pokręcone mnie męczą ogromnie a co gorsze - nie podoba mi się efekt pracy. Bo tam jest tak, że jeden znaczek to jest trzy nitki muliny, a drugi znaczek to dwie nitki muliny, oczywiście oba w tym samym kolorze. I o ile dwoma to jeszcze jakoś znośnie wychodzi, o tyle trzy to już się robi zbita masa i masakrycznie to wygląda. Patrząc z odległości wyciągniętej ręki jest trochę lepiej, ale ja to ciągle mam pod samym nosem jak wyszywam, i mi się nie podoba.
Może w weekend mi się uda zmobilizować, to pokażę jak to wygląda.
Skoro nie mam nic do pokazania w temacie robótek, to pokażę w dziedzinie oswajania dzikiego zwierza :D

Były też latające:

Jamochłony ślimakowe:

Wielkie jak samolot gałązkożerne:

Gryzące sąsiada:

Latająco-pływające:

Z chrapką na Młodego:

Pierzasto-szablaste:

No i młode pokolenie:

Niektóre dawały się ujeżdżać:

I jeszcze z innej beczki ale też w temacie zwierza :


Fajna wycieczka, jamochłon boski:D, chociaż jak one były faktycznie takich rozmiarów to brrr...
OdpowiedzUsuńPokaż Misaki:)
Wycieczka super, ale poskramiacz najfajniejszy.
OdpowiedzUsuńNo i Misaki pokaż koniecznie.
no to zaszaleliście z groźnymi zwierzakami w tle :)
OdpowiedzUsuńTen gałązkożerny ma przesympatycznie smutny paszczor :-D
OdpowiedzUsuńAle zdecydowanie najbardziej podoba mi się młody człek z sierściuchem :-)
Tak! Pogromca dzikich zwierzów jest uroczy! Wycieczka wspaniała!
OdpowiedzUsuń