W miniony weekend udało nam się odwiedzić piękne miasto Białystok.
Głównym celem było spotkanie z Madziulą, Krzysią i Bastą, a przy okazji odwiedziny u szwagra oraz obecność na jarmarku rękodzieła.
Spotkanie z białostockimi dziewczynami było zdecydowanie za krótkie !!! Nie wiem jak to się dzieje, że mimo że spędziłyśmy z Magdą cały dzień, to mogłybyśmy jeszcze długo gadać :) Mam nadzieję na następne spotkanie po wakacjach ;)
A w niedzielę przed Ratuszem, na Rynku Kościuszki w Białymstoku odbył się po raz osiemnasty Jarmark na Jana. Jarmark jest kontynuacją tradycji, którą w 1749 rozpoczął hetman Jan Klemens Branicki po otrzymaniu prawa organizacji jarmarków i targów, które przywilejem nadał miastu król August III Sas.
Na Jarmarku było ponad 150 wystawców z Podlasia, Kurpi, Litwy i Białorusi.
Poruszanie się po takiej imprezie ze znudzonym widokami dzieckiem jest lekko męczące, ale mimo wszystko udało się kilka fotek w tzw. międzyczasie zrobić ;)
Można było kupić kołowrotek, grabie, sita i wiele innych przedmiotów wykonanych z drewna:
"Kielich" tego świecznika też jest wykonany z drewna, z cieniutkich płatów.
A to stało obok ;)
Było kilka stoisk z kartkami i "drobiazgami" krzyżykowymi
I całkiem sporo szydełkowych różności. To w naturalnym kolorze wiszące na poniższym zdjęciu z prawej strony leży obecnie na moim stole ;)
A tutaj piękny haft richelieu wykonany ....
... na maszynie ;)
Były łowickie stroje, hafty i wycinanki
Można było sobie wybić monetę :)
Były filcowane korale:
Tkane dywany:
Wyroby ceramiczne:
To też ceramika - i pytanie za 100 punktów - ile takie jajo kosztuje?? Dodam że ma wielkość strusiego jaja.
Jeszcze piękna rzeźba w drewnie - wygląda jak misterna koronka, prawda?
I drewniane malunki:
Było też sporo stoisk z chlebami (kupiliśmy pyszne razowe chleby pieczone na liściach chrzanu, z miodem i różnymi ziarnami), z serami korycińskimi i wędlinami domowymi, niestety ze zdjęciami krucho, bo przy każdym stoisku ludzie się pchali jak w supermarkecie przed niedzielą wolną od handlu ;)
Tu ser koryciński w różnych odmianach - kupiliśmy ten z lubczykiem, przepyszny jest!!!
A tu mis pilnujący stoiska z miodem :
A tu już padnięty młody który odmówił współpracy w temacie dalszego chodzenia, więc musicie mi uwierzyć na słowo że to co tu pokazuję to zaledwie jakaś 1/4 całości ;)
Zazdroszczę! Po całości! I spotkania z dziewczynami i tego targu! Ehhh!!
OdpowiedzUsuńA może i lepiej, że mnie tam nei było? Zbankrutowałabym. Co do ceny jaja strzelać nie będę. Ale nie sądzę, żeby było tanie ;-)
I tak ja rodowita białostoczanka nie wybrałam się na jarmark ale dzięki koleżance zacnej mogę popatrzeć co było hihi.
OdpowiedzUsuńPotwierdzam że spotkanie było stanowczo za krótkie!!! czuję stanowczo niedosyt :(
Aga jakie po wakacjach - może w wakacje jednak coś się uda :)
Magda, następne to już pewnie szyciowe będzie, wydaje mi się że wcześniej nie uda mi się do was przyjechać - z drugiej strony, to kto wie ;)
OdpowiedzUsuńWow, cudny jarmark! Moze i lepiej, ze mnie tam nie bylo ;)
OdpowiedzUsuńYenn, slicznie tu u Ciebie :)
Pozdrawiam serdecznie! :*
Śliczności! Na takim jarmarku można sporo wydać;) Najpiękniejsze te koronki drewniane...
OdpowiedzUsuńCo do jajka - najpierw pomyślałam, że z tysiąc to spokojnie, ale może to przesada?:) Stawiam na 500...
no jesli chodziły po 500, to ktoś zrobił interes życia:-) wbrew pozorom takie jajo nie jest szczególnie trudne do wyprodukowania, cały sekret w odpowiedniej formie:-) a potem albo masa lejna, suszenie i wypał, albo wylepianie formy gliną (i tu się trochę trzeba wykazać zręcznymi palcami przy zlepianiu połówek jaja), potem suszenie i wypał. Jeśli wzorki mają być kontrastowe to jeszcze zatarcie wzorków jakimś tlenkiem lub szkliwem, znów do pieca i gotowe:-) jak się przygotuje atrakcyjną formę, a ta jest bardzo misterna, to potem już prawie masówkę można trzaskać:-)
OdpowiedzUsuńJajko kosztowało 290 zł - mnie osobiście zaskoczyła cena ;)
OdpowiedzUsuńrhianone - widzę że znasz się na tym - robiłaś coś w takiej technice?
Bea kochana, zapraszam częściej :)
Ojej no i się minęłyśmy :) Jak co roku szwendałam się po jarmarku :D uwielbiam ten klimat i kocham sery korycińskie, oscypki, chlebek ze smalcem i ogórem kiszonym (mniam). Niestety kiedy ja oglądałam stoiska to zaczęło lać i uciekliśmy :(
OdpowiedzUsuńYenulko, trochę się znam, ale wciąż się uczę:-) Robiłam głownie użytkowe rzeczy, jakieś misy, kubki itp rzeczy, trochę bawiłam się z rzeźbą.
OdpowiedzUsuń280 zł to rozbój w biały dzień:-) 1kg gliny to koszt ok.3 zł, wylepienie jajka z formy mi zajmuje jakieś 2 godz, doświadczonemu ceramikowi dużo mniej, tlenek do przetarcia reliefów jakieś groszowe sprawy (1 kg "efektowych" szkliw to jakies 100 zł a starczają na dość długo) wypał: kilkadziesiąt zł za piec z komorą wielkości 120/60/60
Dziewczyny, nic tylko brać się za produkcję:-)
Ech,co wspaniałości. Najbardziej mnie zachwyciły drewniane dekory. Prwnie skusiłabym sie na nie. A jajo? -spróbuję takie kiedyś zrobić :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.