wtorek, 22 czerwca 2010

XVIII Jarmark na Jana w Białymstoku

W miniony weekend udało nam się odwiedzić piękne miasto Białystok.

Głównym celem było spotkanie z Madziulą, Krzysią i Bastą, a przy okazji odwiedziny u szwagra oraz obecność na jarmarku rękodzieła.

Spotkanie z białostockimi dziewczynami było zdecydowanie za krótkie !!! Nie wiem jak to się dzieje, że mimo że spędziłyśmy z Magdą cały dzień, to mogłybyśmy jeszcze długo gadać :) Mam nadzieję na następne spotkanie po wakacjach ;)

A w niedzielę przed Ratuszem, na Rynku Kościuszki w Białymstoku odbył się po raz osiemnasty Jarmark na Jana. Jarmark jest kontynuacją tradycji, którą w 1749 rozpoczął hetman Jan Klemens Branicki po otrzymaniu prawa organizacji jarmarków i targów, które przywilejem nadał miastu król August III Sas.

Na Jarmarku było ponad 150 wystawców z Podlasia, Kurpi, Litwy i Białorusi.

Poruszanie się po takiej imprezie ze znudzonym widokami dzieckiem jest lekko męczące, ale mimo wszystko udało się kilka fotek w tzw. międzyczasie zrobić ;)



Można było kupić kołowrotek, grabie, sita i wiele innych przedmiotów wykonanych z drewna:



"Kielich" tego świecznika też jest wykonany z drewna, z cieniutkich płatów.



A to stało obok ;)



Było kilka stoisk z kartkami i "drobiazgami" krzyżykowymi



I całkiem sporo szydełkowych różności. To w naturalnym kolorze wiszące na poniższym zdjęciu z prawej strony leży obecnie na moim stole ;)







A tutaj piękny haft richelieu wykonany ....



... na maszynie ;)



Były łowickie stroje, hafty i wycinanki





Można było sobie wybić monetę :)



Były filcowane korale:



Tkane dywany:



Wyroby ceramiczne:









To też ceramika - i pytanie za 100 punktów - ile takie jajo kosztuje?? Dodam że ma wielkość strusiego jaja.



Jeszcze piękna rzeźba w drewnie - wygląda jak misterna koronka, prawda?



I drewniane malunki:





Było też sporo stoisk z chlebami (kupiliśmy pyszne razowe chleby pieczone na liściach chrzanu, z miodem i różnymi ziarnami), z serami korycińskimi i wędlinami domowymi, niestety ze zdjęciami krucho, bo przy każdym stoisku ludzie się pchali jak w supermarkecie przed niedzielą wolną od handlu ;)

Tu ser koryciński w różnych odmianach - kupiliśmy ten z lubczykiem, przepyszny jest!!!



A tu mis pilnujący stoiska z miodem :



A tu już padnięty młody który odmówił współpracy w temacie dalszego chodzenia, więc musicie mi uwierzyć na słowo że to co tu pokazuję to zaledwie jakaś 1/4 całości ;)

10 komentarzy:

  1. Zazdroszczę! Po całości! I spotkania z dziewczynami i tego targu! Ehhh!!
    A może i lepiej, że mnie tam nei było? Zbankrutowałabym. Co do ceny jaja strzelać nie będę. Ale nie sądzę, żeby było tanie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak ja rodowita białostoczanka nie wybrałam się na jarmark ale dzięki koleżance zacnej mogę popatrzeć co było hihi.

    Potwierdzam że spotkanie było stanowczo za krótkie!!! czuję stanowczo niedosyt :(

    Aga jakie po wakacjach - może w wakacje jednak coś się uda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Magda, następne to już pewnie szyciowe będzie, wydaje mi się że wcześniej nie uda mi się do was przyjechać - z drugiej strony, to kto wie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, cudny jarmark! Moze i lepiej, ze mnie tam nie bylo ;)

    Yenn, slicznie tu u Ciebie :)

    Pozdrawiam serdecznie! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczności! Na takim jarmarku można sporo wydać;) Najpiękniejsze te koronki drewniane...

    Co do jajka - najpierw pomyślałam, że z tysiąc to spokojnie, ale może to przesada?:) Stawiam na 500...

    OdpowiedzUsuń
  6. no jesli chodziły po 500, to ktoś zrobił interes życia:-) wbrew pozorom takie jajo nie jest szczególnie trudne do wyprodukowania, cały sekret w odpowiedniej formie:-) a potem albo masa lejna, suszenie i wypał, albo wylepianie formy gliną (i tu się trochę trzeba wykazać zręcznymi palcami przy zlepianiu połówek jaja), potem suszenie i wypał. Jeśli wzorki mają być kontrastowe to jeszcze zatarcie wzorków jakimś tlenkiem lub szkliwem, znów do pieca i gotowe:-) jak się przygotuje atrakcyjną formę, a ta jest bardzo misterna, to potem już prawie masówkę można trzaskać:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jajko kosztowało 290 zł - mnie osobiście zaskoczyła cena ;)

    rhianone - widzę że znasz się na tym - robiłaś coś w takiej technice?

    Bea kochana, zapraszam częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej no i się minęłyśmy :) Jak co roku szwendałam się po jarmarku :D uwielbiam ten klimat i kocham sery korycińskie, oscypki, chlebek ze smalcem i ogórem kiszonym (mniam). Niestety kiedy ja oglądałam stoiska to zaczęło lać i uciekliśmy :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Yenulko, trochę się znam, ale wciąż się uczę:-) Robiłam głownie użytkowe rzeczy, jakieś misy, kubki itp rzeczy, trochę bawiłam się z rzeźbą.

    280 zł to rozbój w biały dzień:-) 1kg gliny to koszt ok.3 zł, wylepienie jajka z formy mi zajmuje jakieś 2 godz, doświadczonemu ceramikowi dużo mniej, tlenek do przetarcia reliefów jakieś groszowe sprawy (1 kg "efektowych" szkliw to jakies 100 zł a starczają na dość długo) wypał: kilkadziesiąt zł za piec z komorą wielkości 120/60/60
    Dziewczyny, nic tylko brać się za produkcję:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech,co wspaniałości. Najbardziej mnie zachwyciły drewniane dekory. Prwnie skusiłabym sie na nie. A jajo? -spróbuję takie kiedyś zrobić :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Pozostaw ślad ...