Tak, tak, wzrok was nie myli :D Jak już wiadomo po tytule posta, będzie o NOVE'j.
Ostatni raz pokazałam na blogu Novą TUTAJ, czyli 3 marca tego roku.
I jak by nie liczyć to ponad 8 miesięcy temu.
Na początku Nova leżała (a raczej stała:) w szafie - potem ją wyciągnęłam, zrobiłam kilka kwadratów, i znowu wylądowała w szafie. Teraz jest na tapecie od dłuższej chwili, i jak na razie pomału to pomału ale przybywa.
Tak się prezentuje całość którą mam w tej chwili zrobioną. 324 z 396 kwadratów, to prawie 82 % całości.
Aż wierzyć mi się nie chce że mam aż tyle :)
Ciężko teraz o zdjęcie w słońcu, zdążyłam jeszcze przed załamaniem pogody.
W górnych partiach wzoru które teraz wyszywam (zaczynałam od dołu) coraz częściej dominują jasne kolory.
Po prawej stronie jeszcze trochę ciemniejszych barw.
Ale prawa strona coraz jaśniejsza.
A do końca zostało tylko 4 rzędy. Trzymajcie proszę kciuki żeby mnie wena tfurcza nie opuściła zbyt szybko :D
Hardanger, krzyżyki, frywolitki, szydełko, stitching cards i wiele wiele innych.... z braku czasu i zamiłowania do robótek...
piątek, 7 listopada 2014
poniedziałek, 6 października 2014
plamiasto
Im więcej czasu mija od ostatniego posta, tym gorzej zabrać się za pisanie.
Od 3 tygodni zdjęcia zrobione a nie można się zmobilizować żeby coś napisać.
Na razie widać czerwone i żółte plamy, i przez kilka kolejnych stron tak będzie. Ale za to kolory powalają swoją intensywnością, czego niestety na zdjęciu nie widać.
Na początku wyszywania od razu zaliczyłam wpadkę :D
Jak pamiętacie, miałam dylematy odnośnie koloru materiału - wybrałam kolor Ivory, odrzucając w przedbiegach Antique White. I co zrobiłam?? Właśnie na białym zaczęłam wyszywać, bo przy chowaniu materiałów do torebek po zrobieniu zdjęć, zamieniłam te dwa miejscami. Na całe szczęście zorientowałam się po jakiś 100 krzyżykach :)
Po raz pierwszy wyszywam na Luganie 25 ct 1 over 1 - czyli jedną nitką co jedną nitkę materiału. Krzyżyki są malusieńkie, na początku miałam kłopot z przyzwyczajeniem się do odpowiedniego naprężenia nitki. Żeby nie było ani za luźno ani za mocno naciągnięte. Teraz już automatycznie wyszywam, ale na początku ciężko się było przestawić.
Pozdrawiam wszystkich i przepraszam że tak sporadycznie się odzywam. Raczej małe szanse żeby w najbliższej przyszłości coś się zmieniło, chociażby przez to że powoli przybywa obrazka a niczym innym nie mogę się za bardzo pochwalić.
Od 3 tygodni zdjęcia zrobione a nie można się zmobilizować żeby coś napisać.
Na razie widać czerwone i żółte plamy, i przez kilka kolejnych stron tak będzie. Ale za to kolory powalają swoją intensywnością, czego niestety na zdjęciu nie widać.
Na początku wyszywania od razu zaliczyłam wpadkę :D
Jak pamiętacie, miałam dylematy odnośnie koloru materiału - wybrałam kolor Ivory, odrzucając w przedbiegach Antique White. I co zrobiłam?? Właśnie na białym zaczęłam wyszywać, bo przy chowaniu materiałów do torebek po zrobieniu zdjęć, zamieniłam te dwa miejscami. Na całe szczęście zorientowałam się po jakiś 100 krzyżykach :)
Po raz pierwszy wyszywam na Luganie 25 ct 1 over 1 - czyli jedną nitką co jedną nitkę materiału. Krzyżyki są malusieńkie, na początku miałam kłopot z przyzwyczajeniem się do odpowiedniego naprężenia nitki. Żeby nie było ani za luźno ani za mocno naciągnięte. Teraz już automatycznie wyszywam, ale na początku ciężko się było przestawić.
Pozdrawiam wszystkich i przepraszam że tak sporadycznie się odzywam. Raczej małe szanse żeby w najbliższej przyszłości coś się zmieniło, chociażby przez to że powoli przybywa obrazka a niczym innym nie mogę się za bardzo pochwalić.
środa, 13 sierpnia 2014
pourlopowe plecy
Ciężko się wraca z udanego urlopu.
Ale kto by chciał wracać widząc co wieczór to?
Ale cóż - rzeczywistość wzywa :D
Przeglądając blogi jeszcze na urlopie będąc, trafiłam na wpis Eli z bloga Made by Ela.
I wiedziałam że jak wrócę to przyłącze się do zabawy:)
W tzw międzyczasie przetoczyła się burza w szklance wody nad tematem. Z opiniami że dbanie o lewą stronę niczemu nie służy, nic nie wnosi - ba, nawet że dbanie o lewą stronę szkodzi stronie prawej - no cóż, trudno się z tym zgodzić. Wręcz przeciwnie - uważam że to po lewej strony rozróżnimy mistrza od ucznia. Bo jeśli ktoś zaczyna przygodę z wyszywaniem i lewa strona jego pracy wygląda tak sobie, to OK. Ma czas i możliwości żeby się rozwijać z każdą kolejną swoją pracą. Ale jeśli ktoś wyszywa lat kilka czy kilkanaście, a lewa strona jego prac nadal wygląda jak pożal się Boże, to moim zdaniem nie ma szans żeby prawa strona wyglądała ładnie. Ja nie mówię że ma być perfekcyjnie, ale czyż nie uczymy się po to żeby się rozwijać? Iść do przodu? Niektórzy mówią że wyszywają jak chcą, bo to hobby i nic nikomu do tego. Hmmm - z jednej strony tak. A z drugiej - jeśli się człowiek czegoś uczy i coś robi, to wg mnie powinien to robić prawidłowo. Jeśli ktoś robi prawo jazdy, to uczy się jak należny poprawnie jeździć żeby robić to dobrze. Dlaczego więc nie uczyć się prawidłowo wyszywać? Jak się czegoś uczę to chciałabym to robić coraz lepiej nabierając wprawy i ćwicząc to co robię - czyż nie po to się uczymy?
Dlatego bardzo się cieszę że wiele osób zdecydowało się pokazać lewą stronę swoich prac - dla mnie to niesamowity materiał porównawczy. Możliwość nauczenia się nowym metod prowadzenia nitki, co daje kolejne możliwości rozwijania warsztatu i umiejętności.
A poza tym - dziewczyny, ręka do góry która by kupiła jakiś ciuch, który na lewej stronie miałby wystające nitki, poszarpane nieobrobione brzegi albo niedoszyte szwy? Albo z drugiej strony - ręka do góry, kto nie lubi założyć ładnej bielizny? I niekoniecznie po to żeby ją komuś zaprezentować - ot dla samej siebie? Lubicie ładną?
Bo ja lubię :D
Więc - dbajmy o tyły. Nie wstydźmy się o nie dbać. Nie róbmy z tego walki z wiatrakami - zwróćmy po prostu uwagę żeby był jak najprostszy, z poprzycinanymi nitkami, bez przeplatania nitek pierdylion razy (pozdrowienia dla Magdy:D). Nie ma szans żeby przód przez to stracił - wręcz przeciwnie - będzie ładniej, bardziej gładko a co najważniejsze - o ile wzrośnie komfort pracy jak nie będzie "dywanu" od spodu :D
To teraz moje plecy:)
Ale kto by chciał wracać widząc co wieczór to?
Ale cóż - rzeczywistość wzywa :D
Przeglądając blogi jeszcze na urlopie będąc, trafiłam na wpis Eli z bloga Made by Ela.
I wiedziałam że jak wrócę to przyłącze się do zabawy:)
W tzw międzyczasie przetoczyła się burza w szklance wody nad tematem. Z opiniami że dbanie o lewą stronę niczemu nie służy, nic nie wnosi - ba, nawet że dbanie o lewą stronę szkodzi stronie prawej - no cóż, trudno się z tym zgodzić. Wręcz przeciwnie - uważam że to po lewej strony rozróżnimy mistrza od ucznia. Bo jeśli ktoś zaczyna przygodę z wyszywaniem i lewa strona jego pracy wygląda tak sobie, to OK. Ma czas i możliwości żeby się rozwijać z każdą kolejną swoją pracą. Ale jeśli ktoś wyszywa lat kilka czy kilkanaście, a lewa strona jego prac nadal wygląda jak pożal się Boże, to moim zdaniem nie ma szans żeby prawa strona wyglądała ładnie. Ja nie mówię że ma być perfekcyjnie, ale czyż nie uczymy się po to żeby się rozwijać? Iść do przodu? Niektórzy mówią że wyszywają jak chcą, bo to hobby i nic nikomu do tego. Hmmm - z jednej strony tak. A z drugiej - jeśli się człowiek czegoś uczy i coś robi, to wg mnie powinien to robić prawidłowo. Jeśli ktoś robi prawo jazdy, to uczy się jak należny poprawnie jeździć żeby robić to dobrze. Dlaczego więc nie uczyć się prawidłowo wyszywać? Jak się czegoś uczę to chciałabym to robić coraz lepiej nabierając wprawy i ćwicząc to co robię - czyż nie po to się uczymy?
Dlatego bardzo się cieszę że wiele osób zdecydowało się pokazać lewą stronę swoich prac - dla mnie to niesamowity materiał porównawczy. Możliwość nauczenia się nowym metod prowadzenia nitki, co daje kolejne możliwości rozwijania warsztatu i umiejętności.
A poza tym - dziewczyny, ręka do góry która by kupiła jakiś ciuch, który na lewej stronie miałby wystające nitki, poszarpane nieobrobione brzegi albo niedoszyte szwy? Albo z drugiej strony - ręka do góry, kto nie lubi założyć ładnej bielizny? I niekoniecznie po to żeby ją komuś zaprezentować - ot dla samej siebie? Lubicie ładną?
Bo ja lubię :D
Więc - dbajmy o tyły. Nie wstydźmy się o nie dbać. Nie róbmy z tego walki z wiatrakami - zwróćmy po prostu uwagę żeby był jak najprostszy, z poprzycinanymi nitkami, bez przeplatania nitek pierdylion razy (pozdrowienia dla Magdy:D). Nie ma szans żeby przód przez to stracił - wręcz przeciwnie - będzie ładniej, bardziej gładko a co najważniejsze - o ile wzrośnie komfort pracy jak nie będzie "dywanu" od spodu :D
To teraz moje plecy:)
Jest jeszcze nad czym pracować:)
wtorek, 8 lipca 2014
piwoniowatość w pełnej krasie
Jej Wysokość Piwonia.
I trochę zbliżeń:
![]() |
ETUDE le PIVOINE, ETUDES DE BOTANIQUE, DE FIL EN AIGUILLE, HORS-SERIE 28 Belfast Antique White 32 ct Mulina DMC 2 nitki |
Piwonia stanowi komplet z Magnolią i Fuksją, i jako tryptyk miała powędrować na wystawę do Łodzi. Nie zdążyłam jednak ukończyć jej w zakładanym terminie.
Muszę przyznać że sama widzę, jak zmieniła się jakość mojego krzyżyka przez te trzy obrazki. Ewidentny dowód na to, jak chcemy się rozwijać, jak zaczyna się liczyć bardziej jakość niż ilość:)
poniedziałek, 16 czerwca 2014
veni, vidi ...
… vici może innym
razem;)
Otwarcie VI
Ogólnopolskiej Wystawy Haftu Krzyżykowego Amatorów Złota Igła 2014 odbyło się w
czwartek, 12 czerwca w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, gdzie wystawę
można będzie oglądać do połowy września.
Moje prace na wystawie
prezentowany się tak:
Muszę się
przyznać że zniesmaczyła mnie niechlujność wykonania oprawy – jakieś włosy
między haftem a szybą, jakieś błyszczące nici których nie miało prawa być na
płótnie bo czegoś takiego nie używałam – wszystko to wpływa na to jak się
odbiera daną pracę.
A tym brakiem staranności moim zdaniem okazuje się autorowi i jego pracy brak szacunku.
A tym brakiem staranności moim zdaniem okazuje się autorowi i jego pracy brak szacunku.
Na wystawie można
obejrzeć 267 prac z 373 nadesłanych.
Tak jak trzy lata
temu, tematyka prac raczej zróżnicowana, nie było dużo powatarzających się
wzorów.
Tak jak trzy lata
temu, praca uhonorowana decyzją jury Złotą Igłą mocno kontrowersyjna jeśli
chodzi o warsztat, staranność wykonania i odbiór estetyczny całości.
A może nawet bardziej kontrowersyjna niż ta z poprzedniej edycji.
A może nawet bardziej kontrowersyjna niż ta z poprzedniej edycji.
I jak trzy lata
temu zdziwienie przy niektórych pracach ..
W sumie to
mogłabym przekleić post z wrażeniami z poprzedniej wystawy, pozmieniać zdjęcia,
i było by to jak najbardziej odpowiadające rzeczywistości. Ale mam coś lepszego
– zajrzyjcie na blog Eli (którą miałam przyjemność poznać w Łodzi). Ela w
przeciwieństwie do mnie nie zapomniała aparatu a podpisuję się pod każdym
słowem i wrażeniem jakie opisała. Bo dokładnie to samo napisałabym u siebie.
Reasumując –
zobaczenie swoich prac wystawionych na wystawie robi wrażenie !
Aczkolwiek
wyszłam z wystawy z myślą, że co prawda de gustibus
non disputandum est no ale bez przesady …
piątek, 23 maja 2014
dylematy
Jak już wspominałam w poprzednim poście, rzuciło mi się na mózg i nową pracę rozpoczynam :D
To praca z rodzaju "muszę bo się uduszę" - i już.
Żyje własnym życiem, nie daje o sobie przestać myśleć, śni się po nocach.
Wiecie jak jest :)
Nici przygotowane, schemat druknięty.
A jeśli chodzi o materiał zaczynają się schody.
Postanowiłam zmierzyć się z Luganą 25 ct i wyszywaniem 1 over 1. To był prosty wybór.
W drugim kroku potknęłam się o rozważania odnośnie koloru materiału.
Otóż wzór który będę wyszywać ma ogromne ilości jednolitego tła - wg spisu mulin potrzeba 23 (sic!!!!) motki muliny w kolorze 3770.
Eeeee, nie ma opcji żebym wyszyła coś takiego, nuda mnie zeżre i wypluje.
Zapytałam wujka google co z robić z tym fantem - wujek wypluł odpowiedź od razu w kilku tysiącach trafień - masz kobieto problem z głowy, Lugana w kolorze Bone jest odpowiednikiem koloru DMC 3770. Hurraaa!
Poleciałam do ulubionego sklepu angielskiego - ale jakiś ten kolor na ekranie ciemny taki?
czy na pewno dobrze będzie? hmmm
Zamówiłam w związku z tym trzy kolory - Bone, Ivory i Antique White.
I przyszły. I nadal w kropce byłam.
DMC 3770 w motku ma delikatnie różowy poblask:
I nitka na wszystkich trzech materiałach:
To praca z rodzaju "muszę bo się uduszę" - i już.
Żyje własnym życiem, nie daje o sobie przestać myśleć, śni się po nocach.
Wiecie jak jest :)
Nici przygotowane, schemat druknięty.
A jeśli chodzi o materiał zaczynają się schody.
Postanowiłam zmierzyć się z Luganą 25 ct i wyszywaniem 1 over 1. To był prosty wybór.
W drugim kroku potknęłam się o rozważania odnośnie koloru materiału.
Otóż wzór który będę wyszywać ma ogromne ilości jednolitego tła - wg spisu mulin potrzeba 23 (sic!!!!) motki muliny w kolorze 3770.
Eeeee, nie ma opcji żebym wyszyła coś takiego, nuda mnie zeżre i wypluje.
Zapytałam wujka google co z robić z tym fantem - wujek wypluł odpowiedź od razu w kilku tysiącach trafień - masz kobieto problem z głowy, Lugana w kolorze Bone jest odpowiednikiem koloru DMC 3770. Hurraaa!
Poleciałam do ulubionego sklepu angielskiego - ale jakiś ten kolor na ekranie ciemny taki?
czy na pewno dobrze będzie? hmmm
Zamówiłam w związku z tym trzy kolory - Bone, Ivory i Antique White.
I przyszły. I nadal w kropce byłam.
DMC 3770 w motku ma delikatnie różowy poblask:
Na rozwiniętej nitce już tego tak nie widać:
![]() |
Lugana 25 ct Bone |
![]() |
Lugana 25 ct Ivory |
![]() |
Lugana 25 ct Antique White |
I nitka na wszystkich trzech materiałach:
I co byście zrobili na moim miejscu?:D
piątek, 16 maja 2014
kolejna odsłona piwoniowatości
Piwoniowatość obrasta w piórka:)
Przybyło głównie elementów sepiowych, a teraz na tapecie mam zielenie, i tfu tfu odpukać zbliżam się do finału:)
Przybyło głównie elementów sepiowych, a teraz na tapecie mam zielenie, i tfu tfu odpukać zbliżam się do finału:)
A że w zanadrzu mam kolejną pracę z rodzaju - "muszę bo się uduszę" :D więc staram się skończyć piwonię zanim nowa miłość mnie wciągnie w swe odmęty :)
środa, 14 maja 2014
monogram
eeeeeee ...
jak by tu ....
trochę mnie nie było :D dwa miesiące bez igły w ręku zleciały jak ten sen złoty.
Inne rzeczy mnie dosyć mocno zajmują i nie starcza doby na robótki:(
a do emerytury ostatnio wyliczyłam że dużo mi jeszcze zostało :D
Ale żem sobie w między czasie coś tam jednak wydłubała :D
Przybyło też Piwonii, ale to już następnym razem pokażę :D
jak by tu ....
trochę mnie nie było :D dwa miesiące bez igły w ręku zleciały jak ten sen złoty.
Inne rzeczy mnie dosyć mocno zajmują i nie starcza doby na robótki:(
a do emerytury ostatnio wyliczyłam że dużo mi jeszcze zostało :D
Ale żem sobie w między czasie coś tam jednak wydłubała :D
Przybyło też Piwonii, ale to już następnym razem pokażę :D
niedziela, 6 kwietnia 2014
zaproszenie ...
... dostałam :)
O tym że wysłałam prace dwie na wystawę Złota Igła 2014 do Łodzi pisałam TU
A teraz przyszła informacja o zakwalifikowaniu prac na wystawę i zaproszenie na otwarcie.
Czyli widzimy się w łodzi 12 czerwca :)
Dzięki za wszystkie trzymane kciuki, przydały się:)
O tym że wysłałam prace dwie na wystawę Złota Igła 2014 do Łodzi pisałam TU
A teraz przyszła informacja o zakwalifikowaniu prac na wystawę i zaproszenie na otwarcie.
Czyli widzimy się w łodzi 12 czerwca :)
Dzięki za wszystkie trzymane kciuki, przydały się:)
niedziela, 2 marca 2014
reaktywacja - 235 / 396
Jeszcze trochę i dwa lata by minęły :D
Ostatni raz pokazałam ją 13 marca 2012 roku, dokładnie o TU
Większość tych dwóch lat spędziła zafoliowana w ciemnych odmętach szafy - ale wyjazd na ferie wymagał dopchania się w dalsze czeluści wyżej wymienionej szafy, co wiązało się z jej przestawieniem.
A że pewna Ania od jakiegoś czasu po całym internecie kłuje w oczy kolejnymi kwadratami :D
To mam i ja kolejne:)
Panie i Panowie, moja Nova stan na 1 marca 2014 - 235 kwadratów czyli jak by nie patrzeć 59 % całości :)
Nova na razie nie wraca do szafy, więc jest szansa na więcej :)
Ostatni raz pokazałam ją 13 marca 2012 roku, dokładnie o TU
Większość tych dwóch lat spędziła zafoliowana w ciemnych odmętach szafy - ale wyjazd na ferie wymagał dopchania się w dalsze czeluści wyżej wymienionej szafy, co wiązało się z jej przestawieniem.
A że pewna Ania od jakiegoś czasu po całym internecie kłuje w oczy kolejnymi kwadratami :D
To mam i ja kolejne:)
Panie i Panowie, moja Nova stan na 1 marca 2014 - 235 kwadratów czyli jak by nie patrzeć 59 % całości :)
Nova na razie nie wraca do szafy, więc jest szansa na więcej :)
poniedziałek, 3 lutego 2014
piwoniowatość
Zwróciła mi uwagę pewna Ania B. (pozdrawiam, pozdrawiam:) że mi blog pajęczyną zarasta :)
I prawda jest to niestety - ale co zrobić, real life okazuje się zaskakująco absorbujący ostatnimi czasy - każe się uczyć obsługi Mac'a, Acrobata w wersji pełnej i innych tego typu dziwnych aczkolwiek ciekawych rzeczy.
Ale żeby nie było że tak nic zupełnie, zero i null w temacie robótkowym.
Jej wysokość piwoniowatość :)
I szersza perspektywa:
I stan całości na koniec zeszłego tygodnia:
I wiecie co? Miała być Piwonia zamknięciem tryptyku różowego - i już ani jednego wzoru DFEA nie chciałam więcej widzieć na oczy!!!! Czy bardzo was zdziwi jeśli powiem że muszę to odszczekać i jeszcze jeden będzie na pewno?? :)
I prawda jest to niestety - ale co zrobić, real life okazuje się zaskakująco absorbujący ostatnimi czasy - każe się uczyć obsługi Mac'a, Acrobata w wersji pełnej i innych tego typu dziwnych aczkolwiek ciekawych rzeczy.
Ale żeby nie było że tak nic zupełnie, zero i null w temacie robótkowym.
Jej wysokość piwoniowatość :)
I szersza perspektywa:
I stan całości na koniec zeszłego tygodnia:
I wiecie co? Miała być Piwonia zamknięciem tryptyku różowego - i już ani jednego wzoru DFEA nie chciałam więcej widzieć na oczy!!!! Czy bardzo was zdziwi jeśli powiem że muszę to odszczekać i jeszcze jeden będzie na pewno?? :)
piątek, 31 stycznia 2014
wysłane
Wysłane, ryzyk-fizyk, kobyłka u płotu, nie ma odwrotu :D
Poszło na "Złota Igła 2014", pierwszy raz się odważyłam...
Poszło na "Złota Igła 2014", pierwszy raz się odważyłam...
Subskrybuj:
Posty (Atom)