poniedziałek, 14 marca 2011

Symphony of light - pierwsza odsłona (1)

Zamknął się jeden prostokąt :)

Wszystko co było w tych elementach do wyszycia przed wycinaniem nitek zostało wyszyte. Nie zaczynam wycinania, bo równocześnie chciałabym robić taki "szlaczek ozdobny" który tam jest, ale do tego trzeba dużej wprawy w robieniu węzełka francuskiego :(









Na jakiś czas będę zmuszona odłożyć tą pracę "do szuflady" - potrzebuję do wakacji zrobić jakąś niewielką serwetę w prezencie, pewnie też to będzie coś hardangerowego, więc chwilowo ta będzie odsunięta na drugi plan - chociaż palce mnie świerzbią żeby zacząć drugie okrążenie bloczków robić :D

6 komentarzy:

  1. No jak dla mnie to jesteś Wymiatacz!
    Gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, też by mnie korciło, zeby mknąć dalej :O)
    Ja się przymierzam też do jakiegos hardangerka...ale nie idzie mi jakoś to przymierzanie ;O)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rany, ale olbrzym! Już teraz pięknie, a jak dojdą ażurki...

    OdpowiedzUsuń
  4. A już myślałam, co Ty takiego kwadratowego w hafcie ze Schwalm zrobiłaś, a tu tadam: hardanger :) A jak będziesz robić prezent, to też będzie co oglądać, więc nie ma co, dobrze będzie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki kochane za dobre słowo :)

    Dopiero jak jest rozłożony to widać jaki wielki ten obrus :D

    A "prezentowego" hardangera zaczęłam wczoraj - oczywiście wzór też ze świętej księgi japońskiej, z tym że sporo mniejszy, mam nadzieję że do wakacji się wyrobię :D

    OdpowiedzUsuń
  6. To juz jest piekne! a bedzie...niesamoity haft.

    OdpowiedzUsuń

Pozostaw ślad ...