Wymyśliłam sobie że zrobię w prezencie dla kuzynki hardangerową serwetę - podobał się jej mój bieżnik, wręcz wydawało jej się niemożliwym zrobienie czegoś takiego ręcznie (a maszynowo sobie wyobraża ;) ) więc postanowiłam że coś dla niej wydłubię.
Długo nie mogłam się zdecydować, ale jak było do przewidzenia padło znowu na schemat ze świętej księgi japońskiej :) nazwany przecudnie - Sand Castle. Już sama nazwa kojarzy się ze spokojnym ciepłym popołudniem i filiżanką herbaty.
Nici DMC Perle nr. 5 i 8 w kolorze białym
Robię metodą - wszystko co na tamborku - poza ażurami i brzegiem, bo akurat brzeg kusi mnie żeby zmienić, ale chyba za późno na to wpadłam i może mi miejsca nie starczyć. W każdym bądź razie to sobie zostawiam "na deser" :)
ach! cudeńko!
OdpowiedzUsuńmarzę o dodatkowej dobie w tygodniu i jeszcze ze dwóch parach rąk, żeby nauczyć się richelieu i hardangera!
Kurcze jak ja dawno nie hardangerowałam ;o(
OdpowiedzUsuńŚliczności będzie!
Wspaniałe.... mój hardanger czeka.... a wymyśliłam obrus najmniej 100/100...
OdpowiedzUsuńCóż za żmudna i piękna praca! Podziwiam!
OdpowiedzUsuńPodziwiam :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, jakby wyglądała taka maszyna do hardangera:))
OdpowiedzUsuńPiękny wzór, ślicznie Ci to wychodzi!
ło matko jak pędzisz :) super!!
OdpowiedzUsuńPracowita pszczółka z Ciebie Dziewczynko. Piękna rzecz będzie [Kuzynka musiała sobie dobrze zasłużyć ;) ]
OdpowiedzUsuńAga, najpierw przeczytałam Twój wpis, potem pobiegłam do świętej księgi japońskiej (świetna nazwa hihi) i obejrzałam zdjęcie. Choć nazwa cudna to nie będzie to jednak zamek z piasku ;) bo już całkiem sporo wyhafciłaś jak należy - nitkami na tkaninie :)))))
OdpowiedzUsuńAaaaa, przypominam, że mam dług u Ciebie i chcę się wreszcie rozliczyć !
OdpowiedzUsuńSuper! Ciekawe, czy kiedyś wrócę do hardangera...
OdpowiedzUsuńLubię handargera, a Twój jest prześliczny! Dlaczego ja nie wpadłam, żeby robić białym na białym, przecież to tak świetnie wygląda!
OdpowiedzUsuńDziewczyny, bardzo wam dziękuję - wasze komentarze dodają mi skrzydeł wręcz - mam już prawie połowę bez ażurów i brzegu - hura!! Oby mi motywacja nie sklęsła, to jest szansa że do września skończę :D
OdpowiedzUsuńJola, a dla mnie biały na białym to jak by podstawa przy hardangerze, klasyka gatunku wręcz :D